Robiłam to z wielką radością,
gdyż jak tłumaczył mi tata – tam mieszkają głodne skrzaty. Niczym dziwnym nie
było dla mnie to, że podczas spaceru tata gdzieś na chwilę znikał. Gdy byłam starsza, domyśliłam się, że odchodził, by zabrać zostawione przez nas wcześniej paluszki. Wracając ze spaceru z ciekawością sprawdzałam, spod których drzew
zniknęły paluszki. Brak przekąski pod „drzwiczkami” był dla mnie potwierdzeniem istnienia leśnych skrzatów!
„Ku mojemu zdumieniu doszły mnie
słuchy,
że podobno są ludzie, którzy nigdy nie widzieli skrzata.
Jestem
przekonany, że mają po prostu słaby wzrok”
Axel Munthe
Mniej więcej w tym samym okresie,
gdy kładłam się spać, tata opowiadał mi bajki, które same wymyślał. Pojawiał
się w nich znany ze staropolskich legend Dytko na słomianych nogach oraz
wykreowane przez tatę KOGLE MOGLE – małe żółte stworki żyjące gdzieś w
domu, no i oczywiście SZKARADY, które mieszkały pod podłogą i atakowały gryząc w paluchy, gdy nie miało się kapci na nogach :D
Gdy trochę podrosłam, dostałam w
prezencie piękne wydanie książki pod tytułem Skrzaty, autorstwa Wila Huygen’a.
Jak można się domyślać, autor zapewnia nas o
istnieniu skrzatów, przedstawiając szereg interesujących argumentów.
Tu ślady stóp na śniegu:
Książka zawiera wiele niezbędnych
informacji, dzięki którym z łatwością bliżej poznamy życie tych małych ludków.
Dowiadujemy się przede wszystkim:
Gdzie występują:
Jak wyglądają:
Jak mieszkają:
Co lubią robić:
Jak żyją:
Kogo się boją:
Na czym grają i co śpiewają:
Jednym słowem jest to idealna
pozycja dla fanów skrzatów i ich życia. Możecie się domyślić, że książka do tej
pory stoi na półce i jest jedną z moich ulubionych lektur. Z pewnością, gdy za jakiś czas zostanę mamą,
to przekażę tę książkę mojemu dziecku. Wierzę, że z rodzinnych zabaw uda mi się
uczynić podstawę pod tradycję przekazywaną z pokolenia na pokolenie. W moim mniemaniu, jest to coś, co jest warte poświęcenia i uwagi, bo czy nie najważniejsze w życiu
są wspólne wspomnienia i wartości, dzięki którym stajemy się wyjątkowi jako
rodzina?
Oli.
Ja będąc mała zawsze czułam potrzebę ratowania przyjaciół z opresji :D Bawiłam się w Larę Croft, która miała swoją bazę na takiej górce niedaleko mojego ogródka. Było tam drzewo - czarny bez dokładnie, a obok górki były takie betonowe podkłady długie na 3 metry i szerokie na metr oraz większe kamienie, przy których utworzyłam coś na kształt ogniska :D
OdpowiedzUsuńKiedy się już tam zadomowiłam, to utworzyłam mapę przygód Lary. Prowadziła ona najpierw do mojej bazy a z niej w inne miejsca typu stary cmentarz, jezioro, las czy staw na środku łąki, gdzie poukrywałam karteczki z dalszymi instrukcjami co mam robić, by uratować przyjaciół :D Wkładałam na siebie krótkie spodenki i bluzkę, miałam plecak a w ręku trzymałam zabawkowy pistolet i duży kij. :D
Oczywiście włosy w kitku :D no mini duplikat Lary :D
a tak ogólnie to wierzyłam, że mam super moc i czasem próbowałam robić "kamehame" Son Goku :D :D albo czary czarodziejek z księżyca :D
Też bawiłam się w Czarodziejki z księżyca! :D:D
UsuńMy z rodzeństwem również bawiliśmy się w Czarodziejki :D :D
UsuńA książeczka piękna. Idealna dla dzieci, do stworzenia im ich magicznego, dziecięcego świata :)
Ja zawsze byłam tą z rozpuszczonymi blond włosami - czarodziejką z Wenus. Minako bodajże :D
UsuńJa byłam brunetką w zielonej spódniczce :)
UsuńCzyli już jesteśmy 3 :D jeszcze dwie i będzie z nas nowa ekipa Czarodziejek z księżyca:D
UsuńFajna, magiczna książeczka. Nigdy dotychczas jej nie widziałam, ale tera popytam się o nią w mojej księgarni.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że jeszcze gdzieś można ją dostać :)
UsuńŚwietna książeczka, cieszy oczy :-)
OdpowiedzUsuńMino że jestem bardzo, bardzo dorosła, to chyba już nie wyrosnę z magii, nadal wierzę w krasnoludki i św. Mikołaja, co więcej mam z tego dużo radochy :-)
Mam dokładnie to samo :D
UsuńPiękna książeczka :)
Ja także chętnie co jakiś czas przeglądam sobie tę książkę. Jest na swój sposób magiczna :)
UsuńAle cudowne! Ale piękne!
OdpowiedzUsuńKsiążką jestem zachwycona... A historia z paluszkami mnie urzekła ;)
OdpowiedzUsuńJako dzieci mamy różne pomysły ;)
UsuńZgadzam się, jest boska!!!
OdpowiedzUsuńNiech żałują Ci którzy nie czytali :)
UsuńJa miałam książkę z tej serii tylko że była ona bardzo duża, w twardej okładce, miała kółka zamiast grzbietu i plastikową rączkę na tych kółkach, wyglądała trochę jak walizka. Niektóre obrazki były takie same jak tutaj. Na końcu książki były różne zadania do rozwiązania. Książka bardziej opowiadała różne historie tych skrzatów niż ich samo przedstawienie. Uwielbiałam tą książkę.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu szukam w internecie tej książki! Miałam identyczną :) wydaje mi się że to ten sam autor, ale niestety nic nie mogę znaleźć
Usuń