Menu

29 stycznia 2014

Skrzaty - Wil Huygen i moje wspomnienia z dzieciństwa

      Od dziecka kocham to, co magiczne i nieoczywiste. Mając nie więcej niż 5-6 lat, spacerowałam z rodzicami po pobliskim lesie, zostawiając słone paluszki pod drzewami z wytłoczeniami przypominającymi malutkie drzwiczki.



     Robiłam to z wielką radością, gdyż jak tłumaczył mi tata – tam mieszkają głodne skrzaty. Niczym dziwnym nie było dla mnie to, że podczas spaceru tata gdzieś na chwilę znikał. Gdy byłam starsza, domyśliłam się, że odchodził, by zabrać zostawione przez nas wcześniej paluszki. Wracając ze spaceru z ciekawością sprawdzałam, spod których drzew zniknęły paluszki. Brak przekąski pod „drzwiczkami” był dla mnie potwierdzeniem istnienia leśnych skrzatów!

„Ku mojemu zdumieniu doszły mnie słuchy,
 że podobno są ludzie, którzy nigdy nie widzieli skrzata. 
Jestem przekonany, że mają po prostu słaby wzrok” 
Axel Munthe

     Mniej więcej w tym samym okresie, gdy kładłam się spać, tata opowiadał mi bajki, które same wymyślał. Pojawiał się w nich znany ze staropolskich legend Dytko na słomianych nogach oraz wykreowane przez tatę KOGLE MOGLE – małe żółte stworki żyjące gdzieś w domu, no i oczywiście SZKARADY, które mieszkały pod podłogą i atakowały gryząc w paluchy, gdy nie miało się kapci na nogach :D

     Gdy trochę podrosłam, dostałam w prezencie piękne wydanie książki pod tytułem Skrzaty, autorstwa Wila Huygen’a.  






Jak można się domyślać, autor zapewnia nas o istnieniu skrzatów, przedstawiając szereg interesujących argumentów. 

Tu ślady stóp na śniegu:


Książka zawiera wiele niezbędnych informacji, dzięki którym z łatwością bliżej poznamy życie tych małych ludków. Dowiadujemy się przede wszystkim:

Gdzie występują:


Jak wyglądają:





Jak mieszkają:


Co lubią robić:


Jak żyją:





Kogo się boją:



Na czym grają i co śpiewają:


     Jednym słowem jest to idealna pozycja dla fanów skrzatów i ich życia. Możecie się domyślić, że książka do tej pory stoi na półce i jest jedną z moich ulubionych lektur. Z pewnością, gdy za jakiś czas zostanę mamą, to przekażę tę książkę mojemu dziecku. Wierzę, że z rodzinnych zabaw uda mi się uczynić podstawę pod tradycję przekazywaną z pokolenia na pokolenie. W moim mniemaniu, jest to coś, co jest warte poświęcenia i uwagi, bo czy nie najważniejsze w życiu są wspólne wspomnienia i wartości, dzięki którym stajemy się wyjątkowi jako rodzina?





Oli.

18 komentarzy:

  1. Ja będąc mała zawsze czułam potrzebę ratowania przyjaciół z opresji :D Bawiłam się w Larę Croft, która miała swoją bazę na takiej górce niedaleko mojego ogródka. Było tam drzewo - czarny bez dokładnie, a obok górki były takie betonowe podkłady długie na 3 metry i szerokie na metr oraz większe kamienie, przy których utworzyłam coś na kształt ogniska :D
    Kiedy się już tam zadomowiłam, to utworzyłam mapę przygód Lary. Prowadziła ona najpierw do mojej bazy a z niej w inne miejsca typu stary cmentarz, jezioro, las czy staw na środku łąki, gdzie poukrywałam karteczki z dalszymi instrukcjami co mam robić, by uratować przyjaciół :D Wkładałam na siebie krótkie spodenki i bluzkę, miałam plecak a w ręku trzymałam zabawkowy pistolet i duży kij. :D
    Oczywiście włosy w kitku :D no mini duplikat Lary :D
    a tak ogólnie to wierzyłam, że mam super moc i czasem próbowałam robić "kamehame" Son Goku :D :D albo czary czarodziejek z księżyca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bawiłam się w Czarodziejki z księżyca! :D:D

      Usuń
    2. My z rodzeństwem również bawiliśmy się w Czarodziejki :D :D

      A książeczka piękna. Idealna dla dzieci, do stworzenia im ich magicznego, dziecięcego świata :)

      Usuń
    3. Ja zawsze byłam tą z rozpuszczonymi blond włosami - czarodziejką z Wenus. Minako bodajże :D

      Usuń
    4. Ja byłam brunetką w zielonej spódniczce :)

      Usuń
    5. Czyli już jesteśmy 3 :D jeszcze dwie i będzie z nas nowa ekipa Czarodziejek z księżyca:D

      Usuń
  2. Fajna, magiczna książeczka. Nigdy dotychczas jej nie widziałam, ale tera popytam się o nią w mojej księgarni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że jeszcze gdzieś można ją dostać :)

      Usuń
  3. Świetna książeczka, cieszy oczy :-)
    Mino że jestem bardzo, bardzo dorosła, to chyba już nie wyrosnę z magii, nadal wierzę w krasnoludki i św. Mikołaja, co więcej mam z tego dużo radochy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie to samo :D
      Piękna książeczka :)

      Usuń
    2. Ja także chętnie co jakiś czas przeglądam sobie tę książkę. Jest na swój sposób magiczna :)

      Usuń
  4. Ale cudowne! Ale piękne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Książką jestem zachwycona... A historia z paluszkami mnie urzekła ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja miałam książkę z tej serii tylko że była ona bardzo duża, w twardej okładce, miała kółka zamiast grzbietu i plastikową rączkę na tych kółkach, wyglądała trochę jak walizka. Niektóre obrazki były takie same jak tutaj. Na końcu książki były różne zadania do rozwiązania. Książka bardziej opowiadała różne historie tych skrzatów niż ich samo przedstawienie. Uwielbiałam tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od jakiegoś czasu szukam w internecie tej książki! Miałam identyczną :) wydaje mi się że to ten sam autor, ale niestety nic nie mogę znaleźć

      Usuń

Drogi czytelniku bardzo się cieszę, że tu trafiłeś :) Jeżeli masz zamiar zostawić po sobie ślad w postaci komentarza, a jesteś niezarejestrowanym użytkownikiem to będę wdzięczna, jeżeli zamiast publikować komentarz jako anonim wybierzesz w listy opcję "nazwa/adres URL". W nazwie wpiszesz swoje imię lub nick,a pole adres zostawisz puste. Następnie wciśniesz dalej i opublikuj. W ten sposób, w razie mojej odpowiedzi, dasz mi możliwość zwracania się do Ciebie w odpowiedni sposób.
Zapraszam ponownie!! :)